Raków Częstochowa zmierzy się jutro w Limanowej z miejscową Limanovią w meczu, którego stawką będzie awans do rundy wstępnej Pucharu Polski. Trener Brzęczek zapowiada dość eksperymentalną jedenastkę.
Historia lubi się powtarzać, na co dowodem jest jutrzejsza potyczka z Limanovią. W ubiegłym roku na tym etapie rozgrywek częstochowianie podejmowali właśnie zespół z Limanowej, który po wyeliminowaniu czerwono-niebieskich (2:0) piął się stopniowo w górę drabinki Pucharu Polski. Limanovia uległa wówczas dopiero w 1/8 finału, przegrywając z Wisłą Kraków 1:2 (spotkanie zweryfikowano jako walkower dla krakowian z powodu występu nieuprawnionego zawodnika w zespole Limanovii).
Szkoleniowiec Limanonovii podchodzi jednak do czwartkowego meczu z dystansem. – Mecz z Rakowem traktujemy jak kolejny sparing w okresie przygotowawczym - powiedział trener Dariusz Siekliński. - Nie ukrywam jednak, że tym razem stoimy przed trudniejszym zadaniem niż rok temu. Po pierwsze drużyna z Częstochowy, po zeszłorocznej porażce na pewno nas nie zlekceważy, a po drugie w naszej dyspozycji mogą pojawić się braki kondycyjne, bo niedawno wznowiliśmy treningi - dodaje.
W meczowej osiemnastce Rakowa znajdzie się kilku juniorów z rocznika 1995, na co dzień trenujących pod okiem Dawida Jankowskiego. - W Limanowej zagramy w eksperymentalnym składzie, ale nie zmienia to faktu, że jedziemy tam po zwycięstwo i awans do kolejnej rundy - zapowiada Jerzy Brzęczek.
Źródło: www.rksrakow.pl